Nigdy nie chciałam mieć na swój ślub sukni z salonu, ale nie spodziewałam się, że kilka miesięcy temu spotkam na swojej drodze Martę – wariatkę, artystkę, cudowną osobę, której po 2 zamienionych zdaniach wiedziałam, że nie opuszczę. Przynajmniej aż do ślubu i mam nadzieję, że dłużej. Szycie sukni z Martą to cudowna przygoda. Tu dodać tu ująć, tu zmienić, tu dopasować – przez 48 godzin zrobiłyśmy wspólnie suknie, która była moja drugą skórą. To nie tylko suknia boho – to MOJA suknia, dopasowana do figury, charakteru, dekoracji na weselu. Oprócz tego, że czułam się w niej po prostu najlepiej – wolna a zarazem piękna to miło mi było otrzymywać komplementy na weselu od gości że jeszcze nigdy nie widzieli tak oryginalnej, pięknej i innej sukni ślubnej. Marta – tak się cieszę, że robisz teraz to do czego zostałaś stworzona! To była najprzyjemniejsza część przygotowań do wesela – wymyślanie z Tobą mojej sukni. Cudowna zabawa, wzajemne inspiracje i Twoje idealne poczucie gustu, smaku i wyczucia. Nigdy nie zamieniłabym tego na wybór sukni z salonu.
Iwona